Po co ćwiczysz, skoro ponoć się akceptujesz? Ile już
kilogramów zgubiłaś? Należysz do chodagangu? Jaka forma ruchu sprawdza się w Twoim przypadku? Takie pytania otrzymuję na maila. Trochę więc o tym, jak wygląda moja aktywność fizyczna + wyzwanie dla Ciebie na najbliższy tydzień. Podejmiesz się?
Pozwól, że nie będę się rozpisywać nad moją aktywnością w
czasie, kiedy walczyłam z kompulsami, bo już klika razy o tym pisałam. Być może, podobnie jak w Twoim przypadku, wydawało mi się wtedy, że więcej, częściej,
intensywniej znaczy lepiej. I tak też ćwiczyłam. Skutkowało to zwykle przetrenowaniem,
zniechęceniem, nudą, złością na brak szybkich rezultatów, niemocą po kompulsach. Okresy
wielogodzinnych treningów łączyły się więc z okresami kompletnej pasywności. STRATA CZASU.
---
Przez ostatnie 9 miesięcy jak już wiesz (BEZ
OWIJKI: JA, NIEIDEALNA) niewiele się ruszałam. Dopiero kilka tygodni po
porodzie postanowiłam sprawdzić, w jakiej formie znajduje się moje ciało i bez
zbytniego zaskoczenia potwierdziłam swoje przypuszczenia – moja forma była FATALNA.
I nie mówię tu o
wyglądzie, skórze, estetyce. Mówię o SILE,
która pomaga nam łatwiej iść przez życie, mniej się męczyć, znosić więcej.
Okazało się, że moja siła wyparowała. Nie potrafiłam zrobić prostej pompki
damskiej, statyczne ćwiczenia z podnoszeniem nóg mnie dobijały, mięśnie brzucha
również pozostawiały wiele do życzenia. Kiepsko jak na świeżą matkę, która
powinna mieć siłę, by sprostać zadaniom, które wypełniają jej każdy dzień od
rana do rana (jeśli masz dzieci to wiesz, o czym mówię). Postanowiłam, że
trzeba to zmienić. Tym razem jednak w przemyślany sposób, a nie na wariata.
Dlatego właśnie ćwiczę.
Oczywiście fajnie, że skutkiem
ubocznym jest fakt, że zaczynam się pomału mieścić w swoje ubrania przed ciąży,
a z całego ciała na razie ubyło ponad 30 cm od porodu (nie interesuje mnie, ile
ważę – nie mam nawet wagi w domu i uważam, że jest to świetne rozwiązanie ->
ZOBACZ).
Nie ćwiczę dlatego, że się nie akceptuję. Ćwiczę, bo chcę mieć tę SIŁĘ! Dla
siebie, dla dziecka. Żeby nie sapać przy noszeniu małej, przy wchodzeniu po
schodach, próbując dorównać komuś kroku itd. Ćwiczę, bo czuję się przez to
lepiej, sprawniej. Ćwiczę, bo cenię sobie zdrowie.
To dobra inwestycja.
Poród to ogromny wysiłek fizyczny, połóg to równie ciężki
okres – tu nie ma taryfy ulgowej. Może dlatego też pierwszy raz w życiu
podeszłam do treningów na spokojnie. Zaakceptowałam stan wyjściowy,
postanowiłam się nie spieszyć, realizować zamierzenie małymi krokami.
Grudzień 2016 - SPACERY
Zaczęłam od 3 km kilka razy w tygodniu, potem 5, 7, maksymalnie do 10 km. Starałam
się wybierać zróżnicowany teren, żeby popchać też trochę wózek pod górę, po
trawie itd. Obecnie znam każdą najmniejszą uliczkę w naszej wiosce, a na
spacery zwykle wybieram się 3 x w tygodniu, każdy po ok. 7,5 km. Zainstalowałam
sobie aplikację endomondo, więc mam dokładne pomiary J
Powoli rozruszałam moje ciało. Tak się złożyło, że o
treningach zaczęłam myśleć pod koniec grudnia, a ruszyłam z nimi 2 stycznia
2017 r.
PIERWSZY MIESIĄC –
MEL B
Postanowiłam rozpocząć od tej szalonej Brytyjki i jej
ćwiczeń. W sam raz dla początkujących. Oczywiście przez pierwsze dwa tygodnie
zdychałam, a na początku nie mogłam podnieść się z łóżka, ale z czasem było
coraz lepiej. Wszystkie ćwiczenia dostępne są na YT (wyzwanie Mel B – ja je
troszkę zmodyfikowałam). Poniżej rozpiska co robiłam, w który dzień. Dlaczego
tylko miesiąc? Bo wystarczyło, żebym się totalnie nią znudziła. Ta sama muzyka,
ćwiczenia… Wiedziałam kiedy co powie, zaśmieje się itd. Nie sprawdzało się
włączenie mojej muzyki, bo wtedy nie słyszałam odliczania. Jestem typem
człowieka, który szybko się nudzi. Tak, miesiąc wystarczy. Dodatkowo mięśniom
przyda się zmiana treningu, bo lubią się przyzwyczajać do znanego i wtedy nie
są dobrze stymulowane.
Tu od razu powiem, że z tych samych powodów nie ćwiczę z Chodakowską czy Lewandowską.
Doceniam to co robią (zwłaszcza tą pierwszą), jak motywują i ile dzięki nim
Polek wstało z kanapy, ale dla mnie są przeraźliwie nudne. Monotonna muzyka,
głos. I nie motywuje mnie, że ktoś jest ze mnie dumny ;) Nieee, po prostu to nie dla mnie. Wierzę, że kluczem do sukcesu jest
znalezienie takiej formy aktywności, która sprawia przyjemność, a nie – męczy psychicznie
(bo fizycznie ma męczyć! ;)).
ROZPISKA MEL B:
Poniedziałek
Mel B Rozgrzewka
Mel B trening Cardio
Mel B ABS
Mel B trening brzucha
Mel B trening pośladków
Mel B ćwiczenia rozluźniające
Wtorek
Mel B Rozgrzewka
Mel B ABS
Mel B trening brzucha
Mel B trening ramion
Mel B trening pośladków
Mel B ćwiczenia rozluźniające
Środa
Mel B
Rozgrzewka
Mel B
trening Cardio
Mel B
trening brzucha
Mel B
trening nóg
Mel B trening pośladków
Mel B ćwiczenia rozluźniające
Czwartek
Mel B Rozgrzewka
Mel B trening brzucha
Mel B trening pleców i klatki piersiowej
Mel B trening pośladków
Mel B ćwiczenia rozluźniające
Piątek
Mel B
Rozgrzewka
Mel B
trening Cardio
Mel B trening
ramion
Mel B
trening brzucha
Mel B trening pośladków
Mel B ćwiczenia rozluźniające
Sobota
Mel B
Rozgrzewka
Mel B
trening Cardio
Mel B ABS
Mel B
trening nóg
Mel B
trening pośladków
Mel B ćwiczenia rozluźniające
Niedziela
Mel B Rozgrzewka
Mel B trening brzucha
Mel B ćwiczenia rozluźniające
DRUGI MIESIĄC – FITNESS BLENDER
W lutym zaczęłam przygodę z moim ukochanym Fitness Blenderem. Nawet nie podejmowałam się zaczynać od tego, bo wiedziałam,
co mnie czeka. FB to sympatyczne małżeństwo ze Stanów. Robiłam z nimi treningi przed
ciążą – z fajnym skutkiem. Oni również udostępniają wszystkie swoje ćwiczenia
na YT, także nie ma wymówek. Ja zdecydowałam się zakupić na ich stronie dwumiesięczny trening dla zapracowanych (a jak!). Koszt: 50 zł. Czułam,
że to będzie strzał w dziesiątkę. "Tylko" 30 minut dziennie (intensywne, dlatego
nie polecam początkującym).
Uwielbiam ich za: różnorodność, treningi HIIT,
siłowe, cardio, jogę, pilates itd. Pozytywne nastawienie i naturalność. Ideę,
która im przyświeca: liczy się siła i
zdrowie, a figura jest tylko miłym skutkiem ubocznym. Dodatkowo filmiki nie
mają podkładu muzycznego, więc włączasz, co chcesz, a zawsze na ekranie
widoczny jest stoper. Jeśli jeszcze nie znasz FB - polecam!
Jak widzisz, jestem „w trakcie” i liczę, że treningi na stałe
zagoszczą w moim życiu. Nie przez miesiąc, dwa. Nie odliczam dni w kalendarzu do zakończenia programu. Cieszę się, że czekają na mnie jeszcze 2 rundy, a
potem – zobaczymy J
Nie oczekuję spektakularnych efektów wizualnych. Chcę i
czuję coraz więcej SIŁY, która pomaga mi cieszyć się życiem i czerpać z niego
pełnymi garściami. I życzę sobie – OBY TAK DALEJ!
PODEJMIJ WYZWANIE, SPRAWDŹ SIĘ! J
Proponuję Ci 6-cio dniowe wyzwanie z FB. Tylko ok. 30 minut
dziennie! Sama sprawdzisz czy dasz radę, w jakiej jesteś formie i czy to dla
Ciebie.
Od poniedziałku 6.03.
do soboty 11.03.
Dzień wcześniej będę zamieszczać na moim Facebooku linki do ćwiczeń, które należy wykonać.
Ze względu na szacunek do pracy Fitness Blender i prawa autorskie, nie będzie to dokładnie ten sam trening, który ja wykonuję, ale będzie on zbudowany na tej samej zasadzie.
Jeśli nie masz ciężarków - użyj butelek z wodą. Na początek wystarczą.
To jak, podejmujesz się?
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz