Osoby z zaburzeniami odżywiania są wyzwaniem dla terapeutów. Często bowiem doświadczamy konfliktu wewnętrznego na zasadzie „chcę, ale boje się”. Chcemy pozbyć się problemu, wyjść z choroby, ale z drugiej strony znamy ją tak dobrze, że czujemy, jakbyśmy zdradzali kogoś bliskiego. Jeśli Ty też masz z tym problem, posłuchaj przypowieści od drapiącym swetrze.
***
„Zaburzenie odżywiania jest jak drapiący sweter. Kiedy
zakładasz go pierwszy raz, jest miły i ciepły. Wydaje się być dobrym wyborem.
Ponieważ jednak nie jest to sweter najwyższej jakości, po pewnym czasie zaczyna
Cię drapać i drażnić. W końcu masz ochotę go zdjąć, ale wiesz, że jeśli to zrobisz,
będzie Ci zimno. Początkowo więc wybierasz mniejsze zło i starasz się jakoś
wytrzymać. Niestety z upływem kolejnych dni swędzenie staje się intensywniejsze
i coraz trudniejsze do zniesienia. Jest Ci coraz bardziej niewygodnie i choć
sweter nadal chroni cię przed zimnem, to zaczynasz się zastanawiać nad innymi
sposobami ogrzania ciała, bo to, co daje Ci sweter w tej chwili, przestaje Ci
wystarczać, coraz bardziej Ci przeszkadza.
Ostatecznie więc myślisz o zdjęciu drapiącego swetra raz na
zawsze. To jednak nie takie proste – wymaga wysiłku i samozaparcia. Musisz być
świadomy tego, że przez pewien czas będzie Ci zimno, zanim znajdziesz inny
sposób na ogrzanie się. Krótkoterminowo możesz odczuwać więc dyskomfort.
Wytrzymasz, jeśli będziesz pamiętać o tym, że potem przez długi, długi czas
będzie Ci ciepło i to bez nieprzyjemnego swędzenia i drapania, bez ucisku i
wiecznego poczucia niedopasowania. Jeśli przestraszysz się chwilowego zimna –
powrócisz do niewygody.
Może być jednak tak, że w tej chwili nie jesteś gotowy na
zmianę swojego sposobu odżywiania się, czyli na zdjęcie swojego drapiącego
swetra. Może dlatego, że twój sweter nie
stał się jeszcze tak niewygodny, żebyś chciał zaryzykować zmarznięcie. Jeżeli
tak jest, to powinieneś ponosić go jeszcze trochę, by przekonać się w pełni, że
argumenty, które przemawiały za nim na początku, naprawdę nie mają szans z
tymi, które popierają zmianę długofalową, wymagającą jednak samozaparcia.
Niezależnie od tego, możesz się już zacząć rozglądać za innymi sposobami na
ogrzanie. Może nawet takimi, które da się wypróbować w czasie, kiedy drapiący
sweter wciąż masz na sobie. Przemyśl to. Czy naprawdę jesteś szczęśliwy?”*
***
Co ma uświadamiać powyższa przypowiastka? Ma Ci pomóc
dostrzec argumenty za i przeciw chorobie w perspektywie krótko- i długoterminowej. Często bywa bowiem tak, że
Kompulsywny Obżartuszek postrzega niektóre aspekty zaburzeń odżywiania jako
EGOSYNTONICZNE – tzn., że jego zdaniem nie wszystkie są dla niego szkodliwe, ba
– mogą być nawet zbawienne. Czyli tak jak z tym swetrem – na początku wydawał
się być ok.!
Z czasem jednak okazuje się, że wszystkie argumenty ZA
chorobą są dobre na krótką metę. Gdy bowiem zastanowisz się nad tym dłużej,
zaczynasz dochodzić do tego, że więcej z zaburzeń odżywiania dla Ciebie i dla Twoich
najbliższych szkody niż pożytku. Jak to sprawdzić?
ĆWICZENIE
Zachęcam Cię do wykonania następującego ćwiczenia. Spisz na
kartce swoją własną listę argumentów ZA i PRZECIW obecnemu sposobowi odżywiania.
Jak się czujesz w sytuacji, gdy Twoje założenia potrafisz wcielić w życie i się ich trzymasz.
Następnie podziel swoje argumenty na krótkoterminowe i
długoterminowe. Czy widzisz jakąś zależność? Nie masz wrażenia, że wszystkie
argumenty ZA obecnym stanem rzeczy są krótkoterminowe i do niczego nie
doprowadzają?
Co mogłoby przemawiać za obecnym stanem rzeczy? Może to, że:
- masz poczucie kontroli nad jedzeniem, czujesz się z tego powodu dumny
- zaczynasz też wierzyć, że potrafisz poradzić sobie z głodem
- waga spada
- inni podziwiają Twoje samozaparcie
- czujesz się całkiem nieźle w nowym wydaniu
- ponieważ skupiasz się na jedzeniu, samokontroli i ćwiczeniach, nie musisz myśleć o innych rzeczach (przyszłość, praca, wybór szkoły, niepowodzenia sercowe itd.)
To wszystko zalety i wady KRÓTKOTERMINOWE. Zobacz ile zalet!
Może masz ich jeszcze więcej? Pojawiają się jak grzyby po deszczu, kiedy „wszystko
idzie po naszej myśli”.
Ok., a co jakby tak chwilę podumać, gdyby tak spojrzeć na całość
z dystansu, szerszej perspektywy, przypomnieć sobie napady, nasze emocje w tym
czasie. Czy dalej wszystko wygląda tak pięknie, gdy czujesz się jak śmietnik?
Jakieś argumenty ZA? Może tylko to, że znajomi wciąż będą nas podziwiać, gdy utrzymamy wagę lub dalej będzie ona spadać.
Jakieś argumenty ZA? Może tylko to, że znajomi wciąż będą nas podziwiać, gdy utrzymamy wagę lub dalej będzie ona spadać.
Tymczasem co do minusów…:
- czy naprawdę masz poczucie kontroli? Nad jedzeniem, nad życiem, nad kompulsami?
- czy na pewno radzisz sobie z głodem, ograniczeniem kalorii, węglowodanów itd.? Czy nie jest tak, że ich niedostatek w diecie doprowadza do napadów objadania się, podczas których wciskasz je w siebie ile się da?
- gdzie zmierza Twoje życie? Jaki masz cel oprócz spadku wagi? Co z Twoją przyszłością, nauką, karierą?
- jak się czujesz? Nie jesteś wyczerpany wiecznymi wahaniami nastrojów, walką z wagą i samym sobą? Nie czujesz fizycznego zmęczenia po kolejnym napadzie? Jak z Twoim snem? Tryskasz energią?
- czy przypadkiem nie musisz skorzystać z pomocy specjalisty, bo do takiego stanu się doprowadziłeś?
- a jak relacje z rodziną, znajomymi? Czy nie stronisz od obiadów, imprez, wypadów? Poznałeś kogoś? Jesteś szczęśliwy w związku?
- czy nie czujesz się jak wieczny przegrany? Jak ktoś, kto goni za czymś, czego nie może mieć?
- czy nie masz dość wiecznego porównywania siebie do innych? Zastanawiania się nad drastycznymi rozwiązaniami (antydepresanty, szpital itd.)? Dowartościowywania się tym, że inni mają gorzej (np. przytyli w trakcie napadu 3 kg, a nie 2)?
I jakie wnioski w kontekście argumentów DŁUGOTERMINOWYCH?
Czy teraz widzisz, że warto zdjąć ten cholerny sweter, trochę pomarznąć, ale
potem żyć bez pęta na szyi i oddychać pełną piersią?
Jak określiłbyś swoją motywację? Na jakim etapie jesteś? Ciągle Cię drapie, czy jesteś w trakcie ściągania?
Jeśli wciąż brak Ci motywacji – zerknij na listę 72
argumentów za podjęciem zmian.
Powodzenia!
M.
* Na podstawie książki "Terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń odżywiania". G. Waller i inni.
Od dłuższego czasu mam problem z kontrolowaniem jedzenia, ciągłe porażki, gdy trzymam dietę jestem radosna i uśmiechnięta, gdy mi się nie uda wszystko widzę w czarnych kolorach, dzisiaj powiedziałam sobie ze musze z tym skończyć i zacząć jeść normalnie. Trzymaj kciuki... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tą historię, ze swetrem! Bardzo trafnie obrazuje rozterkę jaką są próby trudnych zmian na lepsze chyba we wszystkich autodestrukcyjnych obszarach, w których się już mocno pogubliśmy. A uwaga o zdradzie kogoś bliskiego - bezcenna!
OdpowiedzUsuń