Kolejny gatunek wrednego chochlika na horyzoncie! Ten to dopiero wredota – skutecznie potrafi podciąć nam skrzydła i zniechęcić do podjęcia działania. A ile przy okazji stresu i napięcia nam przy tym dostarcza! Najwyższa pora pokonać dziada.
Tych, którzy o chochlikach słyszą pierwszy raz, odsyłam do
artykułów:
Vademecum KO: zrozumieć siebie - myśli automatyczne vs. wredne chochliki!
Vademecum KO: jak sami siebie nakręcamy, czyli czemu CZYTANIE W MYŚLACH SZKODZI ZDROWIU!
Vademecum KO: zrozumieć siebie - myśli automatyczne vs. wredne chochliki!
Vademecum KO: jak sami siebie nakręcamy, czyli czemu CZYTANIE W MYŚLACH SZKODZI ZDROWIU!
***
Żałuję, że nikt mi nie powiedział o zniekształceniach
poznawczych i katastrofizacji w czasie, gdy zmagałam się zaburzeniami
odżywiania. Może wtedy dobrowolnie nie zrezygnowałabym z tak wielu fajnych
rzeczy.
Przypominam sobie dwie sytuacje:
- Ponieważ zaczęłam interesować się jazdą na motocyklu, kolega
zaproponował, że przewiezie mnie na zadupku, jako tzw. „plecaczek”. Ucieszyłam
się, zgodziłam się na wycieczkę następnego dnia i podjarana wróciłam do domu.
Wieczorem do głosu zaczęły jednak dochodzić wredne chochliki. Myśli
zaczęły kłębić się w mojej głowie. Dopadły mnie paraliżujące wątpliwości. No bo
jak… Po pierwsze nie mam kombinezonu motocyklowego. Wprawdzie kolega zaoferował
pożyczenie od jego dziewczyny, ale przecież ja jestem gruba, a ona taka
zgrabna! Oczami wyobraźni widziałam to poniżenie, gdy próbuję wcisnąć swoje tłuste udo w nogawkę… Nic z tego
nie będzie! Dodatkowo ona ma długie nogi, więc bez problemu wskakuje na zadupek.
Ja pewnie będę się tam gramolić jak
hipopotam, ku uciesze wszystkich. No i gdzie mam się trzymać? Przecież to
kolega, nie chłopak. Jest jakaś technika? Nic nie wiem! Już wcześniej słyszałam, jak się nabijają z tych wszystkich ciź,
co to próbują motocyklistom połamać żebra.
Będzie obciach. No i kto wie, jak to w końcu z moim poczuciem równowagi i
strachem. Pewnie w zakręcie odchylę się
i polecimy, kto wie jak to się może skończyć… Lepiej nie ryzykować. Jeszcze
tej samej nocy napisałam do kolegi sms-a, że odwołuję wypad, bo czuję, że
motocykle to jednak nie dla mnie – ja przecież jestem zagorzałą miłośniczką
samochodów.
- Zbliżał się Sylwester. W tamtym roku wyjątkowo chciałam nie spędzić go w domu. Nadarzyła się świetna okazja. Kolega mojego chłopaka zaproponował rewelacyjny wyjazd w góry wraz z jego ekipą, w super cenie, do ślicznego domku. Wow! O to chodziło! Zgodziłam się od razu. Co jednak z tego, skoro na tydzień przed wyjazdem, ustalając już szczegóły, dopadła mnie druzgocąca wizja. To będzie porażka! Okazało się, że jadą tam cztery koleżanki, wszystkie bardzo zgrabne, atrakcyjne. I zobaczyłam wśród nich siebie: one w tych obcisłych krótkich sukienkach lub opinających ich piękne nogi leginsach i ja… misiu kolorowy…, pewnie w za dużym swetrze i jeansach, albo długiej spódnicy skrywającej żal. Dodatkowo w domku miało być jacuzzi! Ha, ha – dobre sobie. Niesmak rysujący się na twarzach zgromadzonych po moim zdjęciu ręcznika był wręcz namacalny w mojej głowie. No i w końcu ten planowany wypad następnego dnia na narty – przecież ja nie potrafię jeździć! Połamane nogi, tragikomiczny widok upadków, żenujące próby powstania – NIE! To był kolejny Sylwester w domu.
***
KATASTROFIZACJA, zwana również przepowiadaniem przyszłości
na pewno nie jest Wam obca. To zniekształcenie poznawcze polega na
budowaniu w myśli czarnych scenariuszy, jak najgorszych rozwiązań. Co więcej –
wredny chochlik zawzięcie morduje wszystkie pozytywne alternatywy, które ktoś
lub sami sobie przedstawiamy.
Jednym słowem:
KATASTROFIZACJA -> PRZEKONANIE,
ŻE BĘDZIE ŹLE I KROPKA!
JAK KATASTROFIZACJA WPŁYWA NA OSOBY Z ZABURZENIAMI
ODŻYWIANIA?
BUDZI W NAS NIEPOTRZEBNE NAPIĘCIA, LĘKI, NIEPOKOJE. A
wszelkie napięcia to doskonały zapalnik do jedzenia kompulsywnego i ciągów. Gdy
jesteśmy nerwowi, gdy w głowie kołatają się nieprzyjemne myśli, emocje –
szukamy wyjścia, sposobu na odprężenie = NAPAD
PODCINA SKRZYDŁA. Zastanówcie się, jak wielu rzeczy nie
zrobiliście, bo czarne wizje przysłoniły Wam możliwości i splątały
niewidocznymi łańcuchami. Nie podejmę nowej pracy, bo na pewno nie dam rady,
albo będzie za dużo chętnych na to miejsce; nie pojadę na wypad, bo na pewno
będzie tam niezdrowe jedzenie, ja się nie powstrzymam, potem wrócę do napadów i
tyle z tego będzie; nie pójdę do psychologa, bo na pewno będzie jednym z tych
bez powołania, stracę tylko pieniądze i będzie jeszcze gorzej; nie spróbuję
innego rozwiązania problemu z zaburzeniami odżywiania, jak tylko dieta i
ćwiczenia, bo pewnie i tak to nie zadziała, a tak przynajmniej wiem, czego się
spodziewać (choć i tak nie działa…)
ZABIJA PRZYJEMNOŚĆ ŻYCIA. Wiecznie pojawiające się
katastroficzne widma przyszłości sprawiają, że odechciewa się żyć. Przecież tak
wiele złych rzeczy może się stać! Tak wiele może nie wypalić! A te wszystkie
ośmieszenia, które na nas czekają! Olaboga! A w chorobie? Czy czeka mnie
anoreksja, bulimia, wieczne kompulsy? Już nigdy nie zjem loda i mojego
ulubionego ciasta babci? Widmo porażki sprawia, że gnuśniejemy w marazmie,
który tak dobrze oswoiliśmy, bojąc się spróbować czegoś nowego, rezygnując z
doświadczeń, rezygnując z życia.
JAK ZAMORDOWAĆ WREDNEGO CHOCHLIKA?
WYJDŹ ZE SWOJEJ SKÓRY. Ty nie dajesz rady popatrzeć na coś z
szerszej perspektywy? Wybierz sobie swojego znajomego, którego darzysz sympatią
i który jest przebojowy i odważny (ale niech to nie będzie superzgrabna
koleżanka, której zazdrościsz). Co on zrobiłby w takiej sytuacji? Czy też
wszystko widziałby tak negatywnie? Czy nie podjąłby wyzwania? A co powiedziałby
o Twoich obawach? Jakby je skomentował? A może po prostu nie zastanawiałby się
tyle, tylko działał?
PRZEMYŚL RAZ JESZCZE SYTUACJĘ. Najlepiej spisz wnioski.
Czasami, jak spiszemy nasze myśli, sami zauważmy jak irracjonalne one są. Raz
jeszcze zastanów się jaki scenariusz byłby dla Ciebie najgorszy, a potem – jaki
najlepszy. A teraz porównaj je i szczerze odpowiedź sobie na pytanie, jaki jest
najbardziej prawdopodobny i czy aby nie przesadzasz.
WRÓĆ DO WSPOMNIEŃ. Zastanów się nad sytuacjami z
przeszłości, w których dałeś wygrać wrednym chochlikom katastrofizacji. Co było
potem? Czy nie żałowałeś decyzji? Czy nie przegapiłeś cudownych okazji? A może zmusiłeś
się/ktoś Cię zmusił do przełamania swoich wątpliwości. I co wtedy? Czy naprawdę
było tak źle? Więc czy warto tracić czas na tworzenie czarnych scenariuszy?
ZARYZYKUJ. Spisz swoje czarne myśli i pójdź na żywioł!
Sprawdź, czy jesteś dobrą wróżką! A po wydarzeniu koniecznie wróć do tego, co
napisałeś i pośmiej się sam z siebie J
Potem potraktuj listę jako powrót do wspomnień i wyciągnij wnioski.
WIZUALIZUJ. Kiedy kolejny raz złapiesz się na przepowiadaniu
przyszłości wyobraź sobie, jak bierzesz siebie za fraki, potrząsasz, dajesz po
razie w policzek i każesz sobie się uspokoić. I tak za każdym razem J Możesz dodać jakieś
zabawne powiedzonka typu: „kobieto przestań panikować’, „tak, a na koniec
rąbnie w nas meteoryt i pomrzemy jak dinozaury” itd. Sam siebie uspokój, dodaj
otuchy. I przestań się skupiać na czarnych pudełkach (pamiętasz? Środek tekstu:
Ludzie,
których nie ma)
PAMIĘTAJ. 95 proc. naszych negatywnych wyobrażeń o przyszłość
się nie sprawdza. Co Ty na to? Nie jest to dobry argument?
Zamorduj chochlika z gatunku katastrofizacja i rusz do
przodu. Mnie się udało i uwierzcie – świetnie na tym wyszłam, odkryłam wiele nowych pasji i poznałam swojego Mężusia :)
M.
Wow! Kurcze, ale motywacja. Swietny wpis! TEz chcialabym, zeby mi sie udalo! Ja niestety ciagle sie poddaje... Te chochliki mnie zjadaja :( Nie wierze po prostu w to, ze cos moze sie udac, za duzo czarnych mysli. Sprobuje z tym powalczyc i zobaczymy. Tez chcialabym sprobowac wielu nowych rzeczy, ale czesto po prostu sie wstydze i nie chce porazki.
OdpowiedzUsuńWitaj Anonimowy!
UsuńChcieć to móc :) Mordowanie chochlików nie jest łatwym zajęciem. Ta umiejętność nie przychodzi z dnia na dzień, zwłaszcza, że przez długi okres pozwalaliśmy się im rozbestwić. Ale próbuj, bo warto! Jak to mówią - strach ma wielkie oczy, a trzeba się przełamać, by zrobić ten jeden krok, wyjść ze strefy komfortu i wkroczyć w zupełnie inną rzeczywistość. Życzę Ci tego!
M.