środa, 6 lipca 2016

„Fit mama” – nowy trend moimi oczami


Od jakiegoś czasu obserwuję, że w Internecie coraz większą popularnością cieszą się „fit mamuśki”. Mają one zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Osobiście zasilam rzeszę tych drugich.

„Już 6 miesięcy po porodzie na moim brzuchu znowu pojawił się sześciopak”. „W ciąży nie przerywałam treningów i nie zmniejszałam ich intensywności, bo nie czułam takiej potrzeby”. „Ciąża nie zwalnia nas z obowiązku dbania o siebie – najgłośniej protestują leniwe kobiety, które jedzą za dwoje, a potem płaczą, że nie mogą wrócić do formy”.

Żeby była jasność. W pełni popieram edukowanie mam w zakresie aktywności w czasie ciąży i zachęcanie je do dbania o dobrą kondycję. To przecież ważne dla nas nie tylko w ciągu tego specjalnego okresu, ale w całym życiu. Nie od dziś wiadomo, że systematyczny i rozsądny trening ma wiele zalet.

Dla kobiet w ciąży przekonujące mogą być następujące korzyści:
  • poprawa nastroju (a jak! J)
  • zmniejszenie ryzyka cukrzycy ciążowej
  • zmniejszenie dolegliwości kostno-stawowych (a to naprawdę boli…)
  • polepszenie metabolizmu i usprawnienie pracy przewodu pokarmowego (jak dobrze funkcjonować bez wzdęć, zaparć i obrzęków)
  • polepszenie jakości snu i ułatwienie zasypiania
  • wzmocnienie mięśni i prawidłowej postawy (chociaż nie jest potwierdzone, że kobiety sprawniejsze szybciej rodzą, ale na pewno szybciej wracają do formy po porodzie)
  • zwiększenie elastyczności mięśni
  • zapobieżenie powstaniu żylaków, polepszenie przepływu krwi
Także oczywiście – jeśli tylko nie mamy żadnych przeciwwskazań od lekarza – ćwiczymy!

Wracając jednak do tematu – choroba nauczyła mnie jednego – żadna przesada nie jest dobra! Wręcz agresywnie reaguję więc na próbę wywierania kolejnej presji na kobietach. 

Próbuje nam się teraz wmówić, że ciąża to nic szczególnego, że nie powinnyśmy sobie w trakcie jej odpuszczać. GUZIK PRAWDA! 

To czas niezwykły, czas tylko dla matki, jej dziecka i ojca. To czas, kiedy kobieta powinna dbać o siebie, ale przez odpoczynek, spokój i relaks, dietę, która jej służy i dostarcza niezbędnych elementów, właściwie ćwiczenia. To czas, w którym warto się zatrzymać, pomyśleć nad tym, co się dzieje w naszym ciele, co będzie za parę miesięcy, jak ogromne wyzwanie stoi przed nami.

Mama fit? Mama, której nie boli krocze, sutki, brzuch, która nie ma codziennych mdłości, która nie zwija się przez ból pleców, której nie chce się spać, zawsze tryska pozytywną energią i z bobasem na plecach robi 500 squatów, która po kilku miesiącach wygląda jak sprzed ciąży, która tydzień po porodzie wraca do pracy? Kolejny IDEAŁ?

Mam to w dupie.

Chcę być dokładnie taka nieidealna, jaka jestem. Chcę mieć kilka kilogramów więcej, bo sobie pofolgowałam, gdy jedyną radą na mdłości było jedzenie lub, gdy po prostu miałam ochotę połknąć sporą ilość czegoś słodkiego. Chcę popłakać, gdy łzy same cisną mi się do oczu. Chcę pomarudzić, że boli mnie strasznie kręgosłup i prosić Męża o masaż. Chcę ziewnąć i zasnąć na myśl o tym, że w pochmurny dzień mam ćwiczyć. Chcę tego i to robię. Przytyłam już 6 kg? I co? Źle Ci z tym? Dla Ciebie jestem obleśną babą, która o siebie nie dba i która jest słaba?

Powtórzę jeszcze raz – mam to w dupie!

Droga kobieto w ciąży. Jeśli ciąża Ci służy, czujesz się dobrze i masz ochotę poćwiczyć intensywniej – proszę bardzo! Wiele innych chciałoby być w takiej sytuacji, ale czują się źle, mają szereg komplikacji, muszą skupić się na tym, by ciążę w ogóle utrzymać. Jeśli trening to naturalny element Twojej codzienności – czemu nie! Podziwiam i popieram. Ale jeśli zmuszasz się do czegoś, narażasz dziecko, bo trzeba być przecież fit, bo to jest trendy – to jesteś po prostu głupia. Jeśli dajesz się wrobić w kolejne „muszę tak wyglądać”, „taka powinnam być”, „to jest wzór” to czas udać się do psychologa.

Druga sprawa to dieta. Krew mnie zalewa, jak czytam na forach wypowiedzi zachwyconych kobiet, którym udało się przez całą ciążę przytyć 3-4 kg. Piszą, jakby to było ich największe osiągnięcie ostatnich 10 miesięcy. Przecież tak się pilnowały, walczyły z pokusami, były takie dzielnie. Oczywiście, że są kobiety, które mają naturalne predyspozycje do tego, żeby pozostać szczupłymi nawet w trakcie ciąży, ale każda z nas powinna zdawać sobie sprawę, co mieści się w tzw. pojęciu „masy ciążowej”. Skoro zwiększa się biust, zwiększa serce, mamy więcej krwi to logicznym jest, że i więcej ważymy. 

Dla przypomnienia to:
samo dziecko: 2.5-4 kg
macica: 1 kg
łożysko: 0,5-1 kg
płyn owodniowy: 1-2 kg
piersi: do 2 kg
krew i inne płyny ustrojowe: 3 kg
RAZEM: ok. 12 kg

Kobieto, cieszysz się, że przytyłaś tylko 5 kg? To zrób rozbieg i walnij się w głowę, egoistko! A potem zerknij na rozpiskę u góry i powiedz, kto na Twojej superdiecie traci, a kto zyskuje. Ale jasne - mogę Cię zrozumieć. Tak fajnie pochwalić się przed koleżankami szybkim spadkiem wagi, swoim samozaparciem. Aż duma rozpiera, kiedy inne maniaczki podziwiają, chwalą, lajkują. To przecież tak buduje poczucie własnej wartości… Brawo Ty!

Nie dajmy się zwariować. Nie dajmy sobie odebrać czegoś pięknego i szczególnego.

A co Wy myślicie o nowym trendzie "mamy FIT"?

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...